niedziela, 19 kwietnia 2015

"Rodzinna historia lęku" Agaty Tuszyńskiej

Opowieść o szukaniu własnej tożsamości, ukrytej we fragmentach wspomnień, w rodzinnych tajemnicach.
Książka bardzo osobista, intymna, poruszająca sprawy rodzinne, bolesne, o których niechętnie mówi się publicznie.
Agata Tuszyńska wygrzebuje spod ziemi stare macewy, szuka śladów swoich żydowskich przodków w Łęczycy. odwiedza obóz w Woldenbergu, w którym spędził wojnę jej dziadek.

Takie książki uswiadamiają mi dramatyzm naszego ludzkiego przemijania. Przewija się korowód postaci - prababek, pradziadków, kuzynów, ciotek. Wszyscy pozostają jedynie mglistym wspomnieniem, pożółkłą fotografią. Ich troski, lęki i doczesne radości są już bez znaczenia, rozpłynęły się, spróchniały w grobie. Pozostają po człowieku jakieś bezużyteczne przedmioty, trochę wspomnień...
Chyba to wynik starzenia się, ale takie historie napawają mnie coraz większym smutkiem. Przygniata mnie świadomość przemijania.
...i żeby już całkiem pogrążyć się w otchłani depresji, przytoczę wiersz Haliny Poświatowskiej :


ja minę
ty miniesz
on minie
mijamy
mijajmy

woda liście umyła olszynie
nad wodą
olszyna
czerwona
zmarzła moknie
mijam
mijasz
mija
a zawsze tak samotnie

minąłeś
minęłam
już nas nie ma
a ten szum wyżej
to wiatr
on tak będzie jeszcze wieczność wiał

nad nami
nad wodą
nad ziemią

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz