poniedziałek, 19 sierpnia 2019

Stary Wapiennik Łaskawy Kamień

to ciekawe miejsce w pobliżu Stronia Śląskiego. Jest to stary budynek służący do wypalania wapna pozyskiwanego w pobliskich kamieniołomów. Zaprojektowany przez Karola Schinkla, służył do swoich celów do 1920 r. W latach 70  odrestaurowany przez artystę prof. Jacka Rybczyńskiego i jego rodzinę. Obecnie jest miejscem życia, pracy i działalności artystycznej.
Przewodnik oprowadza po ogrodzie japońskim, gdzie największe wrażenie na mnie zrobił gong medytacyjny.
Ciekawa jest stara pracownia prof. Rybczyńskiego, która sprawia wrażenie rupieciarni, ale właśnie takie klimaty lubię. Tam przewodnik opowiada o technikach graficznych - temat potraktowany niestety mało wyczerpująco. Ogólnie miejsce sprawia wrażenie lekko odjechanego, jakbyśmy przenieśli się do nieco odmiennej rzeczywistości.  Wrażenie to potęguje stara architektura,  ale też osobowość przewodnika.

...i można wejść z psem😊

niedziela, 18 sierpnia 2019

Kościół w Janowej Górze





Kościół i sceneria dookoła, czyli zarośla, chaszcze i ciemny las, robią wrażenie.
Jednoznacznie nasuwają się skojarzenia z horroru. Z informacji od gospodyni wynika, że kościół uległ ruinie, bo wysiedlono wieś w
związku z poszukiwaniami złóż uranu w tej okolicy. Dookoła cmentarz, groby niemieckich przedwojennych mieszkańców.

piątek, 16 sierpnia 2019

Twierdza Kłodzko


 
Historia Kłodzka sięga X w. jako castellum Kladsko. Nazwa ta wywodzi się od surowca drzewnego do budowy obiektów architektonicznych  czyli drewnianych kłód. Przez ten rejon przechodził szlak bursztynowy. Ciekawostką jest, że w X w. gród należał do państwa libickiego,  władał nim Sławnik, ojciec św. Wojciecha. Do rozwoju miasta przyczynili się Czesi i Niemcy. Kłodzko doświadczyło wojen husyckich, silnie zaznaczona była reformacja. W XVII w. miasto zostało zdobyte przez Austrię. Zaczęto rozbudowę twierdzy, wzmocniono fortyfikację. W czasie II wojny światowej Kłodzko było miejscem przetrzymywania jeńców wojennych i politycznych, dezerterów armii niemieckiej,  miejscem kaźni. 

Obecnie miasto urokliwe, starówka bardzo klimatyczna, stare uliczki, kamienice dość zadbane. 




 




 Można zwiedzić twierdzę, część podziemną, tunele pod miastem, obecnie około 1 km., ale podobno kiedyś ciągnęły się ponad 40 km. Zaaranżowano  w nich sceny z codziennego życia mieszkańców Kłodzka. Można też przeczytać o rodzajach tortur i kar śmierci, przekaz ubarwiony dźwiękami jęków skazańców. Ogólnie warto tam wejść, ale cena biletu moim zdaniem jest zbyt wygórowana. Części nadziemnej twierdzy niestety nie zwiedziłam, bo była już zamknięta. 
 





czwartek, 15 sierpnia 2019

Bystrzyca Kłodzka

Miasto stare historycznie, początki sięgają XI w., w XIV wieku uzyskała prawa miejskie. Odnaleziono tam ślady kultury łużyckiej, swoje ślady zostawili też Celtowie oraz Rzymianie, którzy podążali  po bursztyn nad Bałtyk. Dziś trochę zaniedbane kamienice, ale mają swój niepowtarzalny urok. Miasta w tym rejonie Polski w ogóle mają inny charakter i układ ulic niż w pozostałych rejonach. Dużo starych, zniszczonych lub opuszczonych domów, niemiecki charakter zabudowy, czerwone dachówki.

Weszliśmy na trzy baszty: Kłodzką, Wodną i Rycerską. 
Baszty strzegły wjazdu do miasta, pobierano opłatę, zwłaszcza za wjazd po godzinie 20.


Na zdjęciu rzeźba Trójcy Świętej.









wtorek, 13 sierpnia 2019

Kotlina Kłodzka czyli nowe doświadczenia turystyczne

Urlop trwa zdecydowanie za krótko. Ledwo człowiek zdążył wyhamować po całym roku pracy, a już trzeba się nastrajać na powrót do pracy.
W tym roku wyjechałam z rodziną w Kotlinę Kłodzką, w okolice Lądka Zdrój. I tu przyjemne zaskoczenie w porównaniu do Tatr, w które jeździliśmy co roku. Mniej turystów, można podziwiać widoki niezasłonięte przez bilbordy i reklamy.  Niestety, jeżdżenie na wakacje z psem który ma ADHD jest uciążliwe. Zawsze musimy dzielić się na grupy, bo ktoś musi zająć się psem.
Wyjeżdżanie z rodziną to też dobry trening umiejętności interpersonalnych. Codziennie doskonalimy swoje umiejętności negocjowania, wspólnego podejmowania decyzji, organizowania czasu itp.  Z doświadczenia wiem, że najtrudniejszy jest początek, potem wpadamy we wspólny rytm i już jest z górki. Najważniejsze, że wszystkim nam udało się oderwać myślami od pracy, codziennych problemów i zobowiązań. Nadrabiam zaległości w czytaniu prasy, książek i leżeniu na łóżku😉


A tu zdjęcia z wodospadu Wilczki w Międzygórzu. Trasa widokowa pięknie wkomponowana w wąwóz. 



niedziela, 4 sierpnia 2019

Czernobyl, reż. Johan Renck

To serial HBO, tylko 5 odcinków, które budzą silne emocje.
Należę do pokolenia, które pamięta tamto wydarzenie; punkt sanitarny, w którym dzieciom podawano płyn lugola. Zwykli Polacy nie mieli pojęcia o skali zagrożenia, władze podawały uspokajające informacje, bo pewnie takie płynęły z Kremla. 

Film oparty na zdjęciach i materiałach dokumentalnych. Sceny przeniesione są bardzo dokładnie. Wiernie odtworzona jest sceneria, ludzie, sceny z życia, Przerażający widok  ewakuacji mieszkańców Prypeci-pobliskiego miasteczka. Zabito kilka tysięcy zwierząt dzikich i domowych, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się napromieniowania. Te sceny przewijałam...

Promieniowanie było tak silne, że nie działał sprzęt elektroniczny. Do usuwania fragmentów grafitu z miejsc gdzie promieniowanie było 2 razy większe niż w Hieroszimie używano  więc "biorobotów", czyli ludzi. Pracowali po 90 sekund i  robili przerwę. Nie zdawałam sobie sprawy  z ogromu zagrożenia i ludzkich tragedii. Przerażające było zakłamanie władz radzieckich. Szerzono propagandę, że sytuacja jest opanowana, zaniżano wartość promieniowania; przecież ZSRR nie może być sprawcą katastrofy nuklearnej. Ludzie, którzy tam pracowali to bohaterowie. Mieli świadomość, że umrą w ciągu kilku lat. Gdyby nie ich poświecenie, odwaga, determinacja, to rozmiar tej katastrofy byłby ogromny.
Proces sądowy w ostatnim odcinku jest przedstawiony w amerykańskim stylu. W ZSRR taki proces nie mógłby się odbyć. Zresztą wiadomo, że był on ustawką, sędziowie z góry wiedzieli jaki ma być wyrok. W filmie użyto takiego zabiegu celowo. Zeznania Legasowa to wyjaśnienie widzowi
(i światu) przyczyny awarii reaktora i jednocześnie mowa oskarżająca aparat państwa.

Każde kłamstwo to dług zaciągnięty wobec prawdy. 
Prędzej czy później ten dług musi być spłacony.


Kłamstwo poległo na zatajaniu wad w budowie reaktorów, po to by chronić wizerunek ZSRR, by oszczędzać na wydatkach. Ten serial to oskarżenie rzucone państwu jako instytucji. Czy tylko w kraju komunistycznym mogło się coś takiego wydarzyć?
To hołd oddany tym którzy cierpieli, poświecili się swoje zdrowie i życie.

piątek, 2 sierpnia 2019

Igor Brejdygant "Rysa" i "Układ"


Obie powieści Igora Brejdyganta przeczytałam jednym tchem. Dużo się w nich dzieje, więc trudno się oderwać.  Problemy mnożą się w takim tempie, że w końcu stają się mało prawdopodobne. Główna bohaterka - komisarz Monika Brzozowska, wydała mi się trochę mało wiarygodna.  Cóż, trudno mi wyobrazić sobie taką osobę w Policji, z jej problemami narkotykowymi, zaburzeniami pamięci itd. Moim zdaniem autor słabo dopracował rys psychologiczny pani policjantki. Ja rozumiem, że komisarz w powieści musi mieć pogmatwaną psychikę, ale bez przesady. Może patrzę przez pryzmat psychologa, pracującego w tym resorcie i dlatego zbyt dosłownie i nazbyt krytycznie oceniam fabułę. "Rysę"  przeczytałam z ciekawością, ale "Układ" zmęczył mnie już, bo szedł w kierunku SF. W drugim tomie byłam już trochę zmęczona piętrzącymi się powiązaniami, intrygami. Wiem, że obie książki są chwalone przez czytelników, więc pewnie narażam się pisząc takie rzeczy. Jedno jest pewne, że  ogrom brudu w polityce jest przerażający. To jest chyba najważniejsza myśl, jaka wyniosłam z Rysy i Układu.