środa, 16 kwietnia 2014

"Inferno" Dan Brown

"W życia wędrówce, na połowie czasu
Straciwszy z oczu szlak niemylnej drogi,
W głębi ciemnego znalazłem się lasu."
                                  
                                                    Dante "Boska komedia"


I tak Dan Brown wprowadza nas w kręgi piekła, przedstawionego w Boskiej Komedii Dantego. 
Nowa przygoda Roberta Langdona na początku zapowiada się ciekawie i intrygująco. Otóż słynny historyk sztuki budzi się we florenckim szpitalu, z raną postrzałową głowy. W stanie omdlenia, czy snu, doznaje wizji, których nie potrafi wytłumaczyć, a wydarzenia ostatniego dnia pokryte ma całkowitą amnezją. Doświadczane przez niego wizje są upiorne, diaboliczne, i już na początku książki wiemy, że schodzimy do czeluści piekieł.
Co będzie tym piekłem na Ziemi, czego ludzkość powinna się bać i przed jakim złem Langdon znów uratuje świat - tego oczywiście opisywać nie będę.
Mogę tylko podzielić się swoją opinią na temat ostatniej powieści Dana Browna. Niestety, ale czuję się rozczarowana. Podejrzewam, że autor wyczerpał już repertuar pomysłów, tajemniczych znaków i symboli, którymi czarował w w poprzednich książkach. Czytając "Inferno" można sie zanudzić powielanymi schematami. Tradycyjnie Robert Langdon, idąc po nitce zaszyfrowanych znaczeń, umieszczonych w dziełach sztuki, próbuje rozwikłać tajemnicę i uratować świat. Robi to jednk dużo bardziej nieudolnie niż w poprzednich przygodach, brak mu dawnego czaru, wdzięku i błyskotliwej inteligencji. Oczywiście krok za nim podążają (jak tajemniczy Don Pedro) ci "źli", którzy chcą dotrzeć do celu pierwsi. Warstwa sensacyjna powieści wydała mi się dość słaba, nudna, pełna dłużyzn - w końcu ile można biegać po Florencji? (Chyba, że to przewodnik turystyczny?) Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że nie wiadomo kto jest tak naprawdę dobry a kto zły. Ten element zaskoczenia wyrwał mnie pod koniec książki z odrętwienia i znudzenia.
Największym walorem "Inferno" jest mnogość odniesień do architektury i sztuki włoskiego renesansu. Opisy są tak barwne i plastyczne, że odnosiłam wrażenie iż zwiedzam Florencję, Wenecję i Stambuł z Robertem Langdonem. Często przerywałam czytanie, by wyszukać w sieci informacje na temat opisywanych zabytków.
Liczne cytaty z Dantego zachęciły mnie również do sięgnięcia po tę lekturę. W liceum wydawała mi się ona nudna i niezrozumiała. Widocznie musiałam dorosnąć, by docenić walory tego poematu. 
Lektura "Inferno" skłania też do refleksji nad filozofią transhumanizmu, nad etycznymi aspektami rozwoju genetyki i możliwości ingerowania w rozwój gatunku ludzkiego. 
Można więc znaleźć w powieści kilka interesujących tematów, które trzeba wyłuskać z sensacyjnej fabuły, by pogłębić je samodzielnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz