środa, 30 kwietnia 2014

Piramidy Napoleona William Dietrich

"Stare religie nie umierają, stają się częścią nowych".

Francja, rok 1798, owładnięta rewolucją i ideami oświeceniowymi. Kwitną loże masońskie, rozwija się zainteresowanie nauką, tajemnicami starożytnego Egiptu, na dziedzictwo którego powołują się wolnomularze. W takich to okolicznościach  Napoleon rozpoczyna swoją wyprawę do  Egiptu. W wyprawie uczestniczyli naukowcy, specjaliści różnych dziedzin, których zadaniem było zbieranie obserwacji, prowadzenie badań w Egipcie.
Napoleona fascynowała kultura i religia starożytnego Egiptu, jej związki i podobieństwa do chrześcijaństwa i islamu. Szukał tajemnic, w których posiadaniu byli Egipcjanie. Czy ukryli je, zaszyfrowali tak, by ludzkość odzyskała do nich dostęp dopiero wtedy, gdy osiągnie dostateczny poziom rozwoju - nie tylko naukowego ale i moralnego, duchowego?
Główny bohater Ethan Gage, Amerykanin, niespokojny duch i obieżyświat, przypadkowo wchodzi w posiadanie dziwnego amuletu, w którym zaszyfrowano egipskie tajemnice. Przedmiot ten miał dawać ludziom niezwykłą siłę, a jednocześnie przynosić przekleństwo tym, którzy nie powinni go posiadać. Amulet jest kluczem, umożliwiającym wniknięcie pod powierzchnię naszej rzeczywistości, będącej jedynie ułudą. Prawdziwa wiedza jest ukryta, nierozszyfrowana. Być może starożytni Egipcjanie posiedli sekret pozwalający manipulować rzeczywistością, a nawet osiągnąć nieśmiertelność. Czy zawiera go nieodnaleziona Księga Thota?
Powieść rozpala wyobraźnię czytelnika wprowadzając w tematykę wolnomularstwa i mrocznych praktyk, okultyzmu. Dla miłośników historii ciekawym tłem są nawiązania do rewolucji francuskiej, wyprawa Napoleona, opisy bitew, porażka floty francuskiej w starciu z admirałem Nelsonem pod Abukirem. Znajdziemy też opis tajemniczego faktu z wyprawy Napoleona do Egiptu. Podobno podczas oględzin piramidy Cheopsa poprosił swoich towarzyszy, by pozostawili go samego w jednej z komnat. Bonaparte spędził w piramidzie sam około godziny. Po wyjściu sprawiał wrażenie wstrząśniętego, a na dopytywania o to co zaszło - miał powiedzieć, że i tak nikt w to nie uwierzy.
Miła lektura, ale przez drugi tom już nie przebrnęłam. Stanowczo mam przesyt tego typu historii. Jako antidotum zaaplikuję sobie Haruki Murakami 1Q84.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz