Wieś Utopce, stary, skrzypiący drewniany dom przy lesie i zbrodnia sprzed lat. Drzewa wyciągają
powyginane konary jakby chciały pochwycić każdego kto odważy się tam zapuścić. Hulający jesienny wiatr, w którym zdaje się słyszeć potępieńcze wycie dusz. Do tego zbliżające się Halloween, odnalezione kości wampira i klątwa. Już to na początek wystarczy by z zapartym tchem zabrać się za lekturę.
Przełom października i listopada sprzyja rozważaniom o śmierci, o tych co odeszli. Ale też, dzięki Halloween jest to czas duchów, upiorów, w sam raz pora na przeczytanie kryminału z dreszczykiem.
Autorka świetnie wplata w historię zabójstwa wątek podań ludowych, pogańskich wierzeń. I niby czytelnik uśmiecha się z przekąsem, że przecież to bujdy, ale jak stare buki wyciągają złowrogo swe gałęzie, a za oknem listopadowa noc, to robi się trochę dziwnie:)
Puzyńska umiejętnie podsuwa czytelnikowi tropy rozwiązania zagadki kryminalnej, tak, że każdy wariant wydaje sie logiczny i wiarygodny. Pobudza to do własnej dedukcji i czyni powieść jeszcze bardziej atrakcyjną.
Polubiłam policjantów z Lipowa i styl pisania Katarzyny Puzyńskiej. Pozostałe części serii czekają już na półce. Chociaż czasu będzie teraz mniej na czytanie, bo po chorobie wracam jutro do pracy:(
Czytałam inną książkę z serii i była fenomenalna. Muszę poszukać innych :)
OdpowiedzUsuńCzyta się z zapartym tchem
Usuń