sobota, 20 października 2018

"Królowa cukru" Natalie Baszile

Debiutancka powieść pokazująca obraz współczesnego
amerykańskiego Południa. Bohaterka, Charley, dziedziczy po ojcu plantację trzciny cukrowej. Z dnia na dzień musi zostać farmerem (farmerką). Musi poradzić sobie z nowymi wyzwaniami, bo inaczej straci farmę. Ojciec tak skonstruował zapis w testamencie, że nie ma możliwości jej sprzedania.
Powieść porusza nadal aktualne problemy rasizmu. Czarna kobieta w Luizjanie to nadal jest wyzwanie.
Momentami wydawała mi się zbyt naiwna, banalna. Postaci mało pogłębione. Okładka też nie najciekawsza.
Da się czytać, ale nie można się oprzeć wrażeniu, że to jednak romansidło.
Moja córka mówi, że ja krytykuję większość książek. Niestety, to prawda. Boje się, że to oznaka starości i zrzędliwości. To chyba taki mój osobisty problem, że jak książka nie porusza, flaków nie wyrywa to dla mnie jest od razy zbyt banalna. Nie umiem czytać tak zwyczajnie, dla przyjemności, czegoś lekkiego. Wydaje mi się wtedy, że to strata czasu. Wiążę się to z tym, że mam bardzo dużo literatury zawodowej, tzw. fachowej. Jak patrzę na stertę tych książek, to chyba dlatego mam poczucie marnowanego czasu na proste przyjemności.
Hmm, temat do przemyślenia.

Cytat na dziś: "Jedz mnie, bramy Raju są wąskie".
No tak, a ja zrobiłam ciasto z dyni i dyniowe placuszki😕

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz