czwartek, 15 listopada 2018

"Trwaj przy mnie" Elizabeth Strout

Siedzę w domu na zasłużonym zwolnieniu chorobowym. Zasłużonym, bo chodziłam do pracy przeziębiona, leczyłam się domowymi sposobami, więc mam za swoje. Szkoda, że takiego czasu na zwolnieniu nie mogę lepiej wykorzystać. Czuję się źle, więc nie mam siły na robienie rzeczy, które zawsze odkładałam na później, w tzw. wolnej chwili.  Dodatkową atrakcją siedzenia w domu jest rodzina, która próbuje mnie wykorzystać do różnych celów. Przecież mogę zrobić wszystkim rano kanapki i kawę skoro nie spieszę się na autobus tak jak oni😈.

Oglądam "House of Cards" ostatni sezon, bardziej z przyzwyczajenia niż z zainteresowania. Po 1 odcinku trochę mi szkoda na to czasu.
Książki natomiast połykam ostatnio. Skończyłam czytać "Trwaj przy mnie" Elizabeth
Strout.  Małe amerykańskie miasteczko w połowie XX w. Sprowadza się do niego pastor ze swoją młodą, nieco kontrowersyjną żoną. Początkowo cieszy się wielkim szacunkiem wiernych. Gdy spotykają go nieszczęścia, społeczność odwraca się od niego. Opowieść o obłudzie, braku empatii. Skłania do refleksji nad tym jak wygodnie jest zajmować się cudzym życiem, oceniać, krytykować. Wszystko po to by nie widzieć własnych problemów, nie myśleć o swoich rodzinnych brudach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz