sobota, 3 listopada 2012

"Na fejsie z moim synem" Janusz L.Wiśniewski

Nareszcie przebrnęłam przez najnowszą książkę Wiśniewskiego "Na fejsie z moim synem".

Jest w niej poruszonych dużo osobistych , wręcz intymnych wątków, dlatego niezręcznie jest ją krytykować. Jednak muszę przyznać , że nie zachwyciła mnie.
Pomysł wydawał  się ciekawy- rozmowy zza grobu z użyciem nowoczesnych rozwiązań.
Matka pisarza, zmarła w 1977 r. , po śmierci dostała się do Piekła. Stamtąd ma możliwość obserwowania życia ziemskiego. Chcąc podzielić się z synem swoimi przemyśleniami , pisze do niego listy na Facebooku.
   Autor zastosował w wypowiedziach matki , modny ostatnio, przestawny szyk zdania. Powoduje to wrażenie , że mamy do czynienia z osobą prostą , słabo wykształconą , mówiącą potocznym językiem.

Matka pisarza porusza dość ciekawe tematy, chociaż nie ma tam nic odkrywczego.
W kwestiach naukowych- przelatujemy pobieżnie przez wiele zagadnień.
Krytyka Kościoła Katolickiego- temat nośny, moim zdaniem najciekawszy wątek.
Rozbawiło mnie przewrotnie postawione pytanie:" Dlaczego  J.Tischner nie rozprzestrzenił swoich genów?Strata to niepowetowana dla świata ziemskiego". No dlaczego?Też żałuję.
Dlaczego Bóg nienawidzi kobiet...? Nie znajdziemy na to pytanie odpowiedzi, ale rozważania dość ciekawe.

Przez 1/3 książki czytałam nawet z zainteresowaniem. Niestety, na dłuższą metę stała się dla mnie męcząca. Poruszany jest ogrom tematów. Pełno jest dygresji, tak że w końcu zapominałam o czym czytam. Zrobił się z tego słowotok gaduły , która plecie o wszystkim i w końcu o niczym.
Nie obyło się bez erotyki, czasem na granicy dobrego smaku.Lekkie zażenowanie mogą wywołać intymne  wspomnienia pani Wiśniewskiej o panu Wiśniewskim seniorze.

Pisarz wkłada w usta  matki swoje przemyślenia , dociekania naukowe.Jednocześnie  często podkreślany jest jej brak wykształcenia. Wywołuje to pewien dysonans między wizerunkiem kobiety a treściami, które wygłasza.
Przykładem jest tekst:"Taka mnie tęsknota  ogromna za Tobą , synuś,ogarnęła, że mi serotoniny na synapsach zupełnie zabrakło, bo mi unicestwiła się chyba zupełnie."

Miałam dość puszenia się autora, wykorzystywania matki do rozprawiania się z krytyką jego twórczości. Głaskanie po głowie synka  w stylu: ' Nie przejmuj się , oni się nie znają , zazdroszczą ci'.

Jedno jest pewne - w Piekle spotyka się ciekawych ludzi , można rzec ,że śmietankę tego świata. Czas spędza się tam miło . Są różne ' koła zainteresowań', prelekcje , konferencje. Wzrasta też dostęp do wiedzy wszelakiej, skoro można , bez specjalistycznego wykształcenia, perorować tak długo o genetyce, fizyce,biochemii, teologii i wiele innych .
Jeśli tak piekło wygląda , to ja też tam chcę...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz