piątek, 2 listopada 2012

Whisky dla aniołów reż. Ken Loach

Nowy film Kena Loacha zdobył  Nagrodę Specjalną Jury na festiwalu w Cannes w 2012 r.
Reżyser lubi podejmować tematykę społeczną  i tak jest tym razem.
Bohaterowie filmu to ludzie ,którzy są na bakier z prawem, słabo wykształceni , niedostosowani , skazani przez sąd na prace społeczne za kradzieże i rozboje.
Główny bohater, Robbie, to chłopak z nizin społecznych w Glasgow. Ma problemy z panowaniem nad swoimi emocjami, agresją. Na początku filmu spostrzegamy go jako zwykłego bandytę, którego strach spotkać w ciemnej uliczce.
W miarę rozwoju akcji zaczyna nam się jednak jawić chłopak wrażliwy , inteligentny.
Ma dziewczynę i synka. Dla nich chce się zmienić, wyrwać ze swojego środowiska. Jednak dla człowieka z jego przeszłością i pokiereszowana twarzą nie jest łatwo znaleźć pracę. Wydaje się więc , że Robbie nie zdoła zerwać z dotychczasowym życiem , ze środowiskiem kryminalnym.   Nawet teść nazywa go " genetycznym gównem", a jak wiadomo od genów nie można uciec.
Kiedy wydaje się już, że zwycięży determinizm społeczny , następuje zwrot akcji. Robbie poznaje kogoś , kto mu daje kredyt zaufania - czyli opiekuna grupy z prac społecznych.Mądry pedagog chce młodym przestępcom dać z siebie coś więcej niż tylko odfajkowanie obowiązkowych godzin.
Chłopak odkrywa w sobie nowe zdolności. Wpada na pomysł zarobienia dużej kasy, niestety nielegalnie.
Grupa bohaterów zdobywa  sympatię widza,  tak że właściwie trzymamy za nich kciuki , aby przekręt się udał. W końcu okraść zmanierowanych bogaczy nie zawsze musi być złe, o czym wiemy już od czasów Robin Hooda.
 
Ciekawy jest tytuł filmu. Nawiązuje do ubytku kilku procent whisky podczas dojrzewania w beczce. Mówi się , że ta brakująca ilość idzie dla aniołów.
Może to właśnie aniołowie postanawiają się podzielić się trunkiem z bohaterami...?
 
Film nie daje odpowiedzi na pytanie zasadnicze- czy bohaterowie będą potrafili wykorzystać szansę jaką zesłał im los? Czy tak jak mieli dotąd w zwyczaju , przehulają wszystko i znów znajda się na dnie?

Obraz Loacha oglądałam z przyjemnością, nie jest to komedia jak był reklamowany , ale wywołuje uśmiech,bohaterowie budzą sympatię .
Ken Loach lubi zatrudniać aktorów amatorów i tym razem też obsada jest świetna, zwłaszcza Paul Brannigan w roli głównej.
Ciekawy jest slang uliczny jakim mówią bohaterowie.

Film pozostawia pytanie o relatywizm moralny , kiedy możemy osądzać czyny jako przestępcze , a kiedy jest to  wynik sytuacji w jakiej się człowiek znalazł , czasem niezależnie od swojej woli.  Jak bardzo życie jednostki jest zdeterminowane przez pochodzenie społeczne, ekonomiczne. Jak trudno jest pokonać te bariery, zwłaszcza gdy nikt nie poda pomocnej dłoni.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz