Film jest oparty na książce Davida Mitchella, której niestety nie przeczytałam , ale teraz wiem , że muszę szybko to nadrobić. Oglądanie tego filmu wymaga dużego skupienia uwagi, zwłaszcza na początku. Przedstawia historie ludzi , rozgrywające się w różnych epokach i miejscach. Mamy XIX -wieczne wspomnienia i futurystyczne wizje zmutowanych genetycznie istot z XXII w. Sceny z poszczególnych wydarzeń przeplatają się , zmieniamy miejsce nawet co minutę . Początkowo miałam więc uczucie chaosu , gubienia się w wątkach.
To co łączy wszystkie płaszczyzny to ci sami aktorzy. Czasem trudno ich rozpoznać, np. Hugh Grant- charakteryzacja mistrzowska, ale też styl gry aktorskiej o jaki nie podejrzewałabym tego aktora.
Ci sami aktorzy w różnych wcieleniach powodują wrażenie przenikania się wydarzeń, czasów, osób. Jakby czas nie płynął liniowo, do czego jesteśmy przyzwyczajeni . Połączenia scen nie są przypadkowe. Zachowania , związki , myśli, które widzimy w jednej przestrzeni , przenikają i wpływają na pozostałe wydarzenia. Życie jednostki nie jest ani początkiem ani końcem ciągu przyczynowo-skutkowego . ( przypomina mi to symbol kosmicznego węża , o którym pisałam w poprzednim poście). Jeden z bohaterów tak to ujmuje, że jesteśmy połączeni z przeszłością i teraźniejszością innych ludzi, nasze ścieżki są połączone ze ścieżkami innych ludzi. A każdym naszym czynem tworzymy przyszłość , bo konsekwencje naszych słów, myśli i działania są nieśmiertelne. Może to być nawiązanie do reinkarnacji, może do istnienia jednocześnie w wielu wymiarach czasoprzestrzennych. Myślę , że ten film daje możliwość wielu interpretacji , każdy widz może się do niego odnieść przez pryzmat własnych przekonań światopoglądowych , wiary.
Czytałam też opinie , że to " filozofia z dupy, na poziomie P. Coelho. "
Ja aż tak krytyczna nie byłabym, chociaż mam wątpliwości czy forma obrazu nie przerosła jego treści. Może w książce jest więcej filozofii i przemyśleń , co podnosi wartość intelektualną dzieła - tak wnioskuję po recenzjach . Trzeba przyznać też rację krytykom filmu , że nie jest to nowa myśl filozoficzna , czy zaskakująca koncepcja bytu. Twórcy filmu postawili na przekaz za pomocą scenografii, efektów komputerowych, charakteryzacji . Efekt osiągnęli wspaniały , momentami aż przytłacza od nadmiaru wrażeń ! Jeżeli komuś nie odpowiada przesłanie filmu , to warto go obejrzeć chociażby z powodu tych walorów X Muzy. Myślę, że przełożenie tak "pokręconej" fabuły książki na ekran musiało być niełatwym wyzwaniem. Trochę zabrakło mi wyraźniejszych powiązań między wątkami , dlatego na początku nie mogłam złapać sensu. W końcu zrozumiałam , że właśnie to może być sensem samym w sobie , że nie ma w życiu prostych związków przyczynowo-skutkowych , albo że nie potrafimy ich wprost spostrzec i nazwać.
Dobrą zabawę można mieć z odgadywania , który aktor kryje się pod daną charakteryzacją. Czytałam wypowiedź , że ktoś Hugh Granta widział tylko raz :)
To prawda , że świetnie maskuje się.Kreacje Toma Hanksa też mnie zaskakiwały. Przez cały film miałam wątpliwości kogo w danej roli oglądam . Dobrze , że na koniec podana jest ściągawka z obsadą:)
Zamieszczam zwiastun , żeby zachęcić do obejrzenia filmu.
Już pod dawna planuję obejrzenie tego filmu, ale muszę wreszcie to zrobić.
OdpowiedzUsuńZaś, co do porównania z Coelho to daj Panie Boże więcej takich, jak on. Poza tym nie miałbym nic przeciwko byciu takim grafomanem, jak on... najliczniejszym i bardzo bogatym:)
Chętnie przeczytam Twoje wrażenia po obejrzeniu filmu.
UsuńDorzucę jeszcze link do tekstu Werki (zmarła cztery lata temu), który w luźny, ale sympatyczny sposób łączy się z tematem Twojego wpisu:
OdpowiedzUsuńUWIEDZIONA
no i teraz nie wiem, bo film zgarnął sporo średnich recenzji :) nie widziałam, książki też nie czytałam. ponadto jeszcze nie trafiła się w moim życiu ekranizacja, która górowałaby nad literacką formą ;)
OdpowiedzUsuńZ przeczytanych przeze mnie recenzji książki wynika ,że jest lepsza niż film. Ale film warto zobaczyć , komentarze są różne więc warto mieć własne zdanie:)
UsuńKsiążka na pewno Ci się spodoba. Zwłaszcza język, który, co tu dużo mówić, czaruje :)
OdpowiedzUsuńTak , ja chyba wybrałam złą kolejność, najpierw powinnam przeczytać książkę. Zajrzałam do Twojej recenzji, widzę ,że książka zrobiła na Tobie większe wrażenie.To chyba jednak jest regułą , że książki są lepsze niż ich ekranizacje.
OdpowiedzUsuńJa raczej zacznę od książki
OdpowiedzUsuń"Klucz do wyobraźni" - bardzo ładna nazwa bloga:)))
OdpowiedzUsuń