wtorek, 4 września 2012

Stefan Chwin "Dziennik dla dorosłych

Dziś skończyłam czytać książkę
Stefana Chwina "Dziennik dla dorosłych".



Mimo kontrowersji i różnych opinii na jej temat, chcę polecić tę pozycję.
Autor uczynił bohaterem książki samego siebie, nazywając się panem S.
Jest to zbiór rozważań na tematy z życia politycznego, społecznego i kulturalnego.
Chwin na początku książki przywołuje słowa swego ojca, który powtarzał mu :
"Żyj tak ,żeby nikt cię nie zauważył." Odnoszę wrażenie,że "Dziennik..." jest pokazaniem , że jednak należy robić wszystko, by ludzie cię zauważyli, usłyszeli twój głos, poznali twoje poglądy, nawet jeśli są kontrowersyjne.
Chwin bez ogródek zadaje trudne pytania, porusza sprawy,o których niechętnie mówi się w życiu publicznym.
Może wydawać się zbyt pryncypialny, często obrazoburczy. Dotyka tematów najnowszej historii Polski. Ocenia działania Solidarności, wprowadzenie stanu wojennego. Nie boi się ryzykownych ocen.
Jego spostrzeżenia mogą oburzać niejednego czytelnika. Myślę, że jest to przysłowiowe"wsadzanie kija w mrowisko", mające na celu pobudzenie do dyskusji.
       Autor dotyka także spraw tak subtelnych jak sens ludzkiego istnienia, wiara w Boga, stosunek do eutanazji. Lekko żartuje sobie z "barokowej religijności "Polaków ,
krytycznie wypowiada się o hierarchii Kościoła Katolickiego.
     Wchodzi w polemikę z krytykami literatury, swoimi kolegami pisarzami i poetami.
Ciekawa jest też jego analiza problemu tzw. Wypędzonych.


W czytaniu "Dziennika..." może przeszkadzać mentorski ton autora. Drażni postawa wielkościowa, częste sformułowania typu " my polscy inteligenci...".
Mimo tego pozycja warta jest przeczytania. Cenne, moim zdaniem, są nietuzinkowe spostrzeżenia autora i jego ,często kontrowersyjne, oceny rzeczywistości.
Podoba mi się , że próbuje burzyć mity narodowe Polaków. Takie podejście odświeża myślenie o pewnych sprawach, prowokuje do polemik.
   Chwin wspomina Cz. Miłosza, któremu brakowało sporów nt. jego twórczości.
Artysta , z którym nikt się nie spiera, nie dyskutuje, staje się martwy za życia.
"Dziennik..." Chwina odbieram  jako prowokację intelektualną do takich właśnie sporów...


Polecam inne pozycje Stefana Chwina, zwłaszcza "Dolina radości".

5 komentarzy:

  1. Widzę, że S. Chwinowi spodobało się pisanie dzienników. Czytałam "Kartki z dziennika". Ciekawe, jak wygląda porównanie tych pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  2. Chwina nie czytałam nic. I raczej nie zamierzam. Ale poczytałam Twoje wcześniejsze wpisy. Miłosz - świetny. I jak tu było dyskutować?
    A film, doprawdy, można by z tego tematu niezłego "pornola" zrobić. Nie dziw się kobietom w XIX wieku. Ona mogły faktycznie nie wiedzieć czego ich ciało i dusza potrzebuje. Były tylko "dodatkiem" do mężczyzny. Dobrze, że teraz mogą być sobą. Pozdrawiam. Haniamrok

    OdpowiedzUsuń
  3. Chwin w swoich zapiskach jest bardzo prywatny – jego “osobistość” (choć zatrzymującą się na granicy intymności) znajdujemy niemal na każej stronie “Dziennika dla dorosłych”. Być może właśnie na tym polega jego atrakcja, wzmocniona dodatkowo rozprawą nad takim (ważnymi dla większości z nas) kwestiami, jak np. antysemityzm, lustracja, eutanazja, stereotyp, czas, śmiertelność… ?
    Chwin jest oczywiście także kontrowersyjny, bo ośmiela się spojrzeć na utarte schematy z zupełnie innej perspektywy, nie godząc się na powielanie kolejnych mitów i złudzeń. Narusza też spiż narodowych ikon (Sienkiewicz, Miłosz, Herling-Grudziński, Giedroyć, Herbert, Grass, Venclova…), ale również i tych, którzy sami ten spiż naruszali, ale i tak na ikony się wybili (Gombrowicz).
    Jak to robi? Moim zdaniem interesująco, wnikliwie, zajmująco - pod względem literackim znakomicie (kto dzisiaj pisze taką polszczyzną?)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzień Dobry!
    Zanęciłaś mnie na LC aby tu przyść. Nie załuję. Przeczytam, a jak to zrobię, powrócę i napiszę

    Kaliber48

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi ,że Cię zachęciłam do odwiedzin u mnie.Czekam na Twoją opinię o Dzienniku... :)

      Usuń